Stoper
oniemiały
milczący
bez słowa
szukam beznadziei, na własność.
uciekam od płatków, kwitnących irysów.
wkładam w uszy, stopery ślepoty.
zakrztuszając się słowem i pyłem.
daj odetchnąć, zbij szybę za rogiem.
opuść wodze, daj napić się wody.
pozwól uciec, od rzeczywistości.
daj wytchnienie, nie pozwól mi odejść.
Nie. Żelazo w osierdziu. Papieros na skraju.
Szum lasu, głos rzeki, szept ziemi, mój niemy krzyk.
to jest głębiej
nasiąka jak gąbka bez utraty tchu
wybuduj moje rzęsy ramionami snów
upijam się oddechem, regularnym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz