sobota, 2 lipca 2016

Wypisywanie się

Wypisywanie się

głód, niedożywienie, niespełnienie spożywcze, niedocukrzenie, awitaminoza, anemia, anoreksja, wychudzenie, wyczerpanie, niedokrwienie, palenie, niedofinansowanie, niewyspanie, zmęczenie, bóle cielesne, obgryzione paznokcie, tłuste włosy, brudne powieki, (...), obniżone ciśnienie, wewnętrzne wzburzenie, nalot na języku, niesmak w ustach, pustka w głowie, zimno, pomarańczowe stopy, zgrubiały naskórek, brak tkanki tłuszczowej, łuszczenie, owłosienie, niedoskonałości, kości, krzywy nos, pęknięte wargi, niekształtne usta, nierówne zęby, zbyt duże oczy, uszy, cienkie złe włosy, patykowate ramiona, łykowate łydki, wielbłądzie kolana, sine łokcie, żylaki powrózka nasiennego, zapalenie gardła, nierówne brwi, ucieczka, (...), nieopanowanie, szał, furia, gniew, obrzydzenie, szpetota, pogarda, plugastwo, obmierzłość

smutek, (...), lejące się leukocyty, spadający wodospad, krynica lodu, ciemność ogarniająca ostatnie szczątki szczątek, wszechogarniający chłód, płynne szyby w oknach, błękitne warstwy nieba, niezefirowe chmury, druty linii elektrycznych, lazurowe skrzenie się czystego prądu wprost z wiatrowych elektrowni, granatowe tusze, cienkie tiule, matowe brokaty, pneumatyczne żebra, za duże litery, niebarwione kartki, pękające monitory, przytulające się antyciała, skażona antymateria, zmechacone futra szarych wilków, zamrożone alkohole, za długie żelowe białe paznokcie, wystygnięte mleko z kawą, wytłuszczone akapity pozbawione treści, rozwarte plastiki, stłumiony krzyk, wyuzdane emocje, pruderyjne szały, grafitowe szale, nijakie twarogi, niepłynące rzeki, ciemno, ciemno, ciemno, zimno, zimno, zimno, śmierć, śmierć, śmierć

piątek, 1 lipca 2016

LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ

LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ

LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ. LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ. LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ. LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ.
ja się po prostu nie mieszczę
i boje się, i nie chcę, i uciekam, i się łechcę
nie mogę, nie chcę jeszcze, czuje gorące dreszcze
prąd drgawek, pieczenie, ból głowy, zmęczenie
zmartwienie, rozpadanie, kruszenie, wylewanie
nieszczelność
muszę się opanować, nalać sobie zimnej wody i się ochłodzić
pozbierać wylane emocje, myśli zbite skleić
pokruszone czarne myśli kurzowe zamieść jak najgłębiej i jak najszybciej pod włóknisty dywan
i położyć się na nim, i czuwać, i dumać
ciągle mi mało, otworki równoległe w kręgosłupie
od kości ogonowej aż do kręgów szyjnych, nie chcę
i wnętrza kolan zbyt dziwne na pieszczoty, nie chcę
palącej mnie skóry wypiekającym się rumieniem w dwudziestu pięciu stopniach, nie chcę
i boję się otworzyć okno, boje się fruwających wspomnień
nie chcę znowu marnować siły na wypełnianie własnej beznadziei
nie chcę

LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ. LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ.
LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ. LUDZIE WYPEŁNIAJĄ KAŻDĄ WOLNĄ PRZESTRZEŃ.
a ja nie chcę, chcę wypełnić jakąś zajętą już przestrzeń, nie chcę
CHODŹ DO MNIE. CHODŹ DO MNIE.
KOŁO MNIE. KOŁO MNIE.
JA JESTEM NA TAK. JA JESTEM NA TAK
POKAŻE CI FUCK. POKAŻE CI FUCK.
DO WGLĄDU DAM PAZNOKCIE Z NIEASERTYWNYM ZNAKIEM.
POPIESZCZĘ, PODOTYKAM, I POŻEGNAM Z FUCK'IEM.
tak... tak.. fuck... fuck...

czwartek, 30 czerwca 2016

Trializm

Trializm

Boję się Trójcy Przenajświętszej
długość, wysokość i szerokość
Boję się trójwymiarowości

Boję się trzech stanów skupienia
stałość, płynności, rzeczy lotne
Boję się uprzedmiotowienia

Trzy główne barwy w każdym świetle
czerwień, zielony i niebieski
Boję się bardzo rozsczepiania

Wielka trójca przedwieczna człowieka
cielesność, umysł, no i dusza
spajane zwojem świadomości

Nienasycony jestem ozon
na swój sposób świat odmierzam głową
i plotę trzy po trzy warkocze

Płynę z innymi w rzece czasu
wczoraj, to teraz i pojutrze
Boję się wyjść na brzeg

Ja nie wiem co znaczy marność
nie wiem gdzie stoi teatr życia
nie wiem co znaczy życie snem
nie wiem co stoi nade mną i tyka

środa, 29 czerwca 2016

Halloween

Halloween

Nie będzie już żadnych rozszczepień wśród ludzi
Na żywych, umarłych, szkielety, zombie, duchy i cienie
Bo człowiek jest jeden, umarły lecz żywy
On pożywił się własnym mózgiem, nie zbluźnił
Goły szkielet powlekł cudzym mięsem,
Krwią wypełnił, tak ciepłą, niebezpieczną
Gdzie flaki? We wnętrzu. Gdzie dusza? We wnętrzu.
On uwięził gdzieś duszę we flakach!
Chcę na zewnątrz...
Nie mogę, jesteśmy przecież jednością
Powlekam skórą, włosem i paznokciem
By upiększyć, udawać, by nic nie wyszło, wyciekło na zewnątrz
Spowijam cieniem, niemym towarzyszem
Strachem patronem, Bogiem nowej epoki
I zawijam w egipskie bandaże historii
By nikt nie widział moich oczu
I nie czuł smaku butwienia i gnicia, bez życia

wtorek, 28 czerwca 2016

Jebać Adama

Jebać Adama

Jebać Adama, Panie i Panowie!
Przecież nikt się nie dowie,
nikt nic nikomu nie powie!

Niech żadna dama nie zamyka powiek!
Adam dawno był, prawda, dawny-to-wiek,
ale to przecież jebany człowiek!

Z pochwy co prawda nie wyjęty,
lecz z prochów ziemi on poczęty,
przez oddech Boga w nim zaklęty.

Stworzony po to by z ochotą
brata mordować za nic-warte złoto
lub w przydrożnym barze być miejscową ciotą.

Swoją matkę bezwstydnie rozbiera,
tak doszczętnie jej skarby odbiera,
przez to Ziemia chyba nam już umiera.

Adamie, Kainowe znamię jest niewygodne,
jak noszone przez wszystkich grzechy pierworodne,
tak więc jebmy Ciebie by było swobodne.

Połamcie mu żebra, sprowadźcie panienki,
niech brzęczą, jęczą, ukazują wdzięki
w rytm piszczelowej i martwej piosenki.

Więc jebcie Adama, jebcie i jebcie,
a potem wreszcie doszczętnie zajebcie.
Wtedy rzeknę wam z ulgą: jedzcie.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Generacja X

Generacja X

A my jesteśmy nikim,
generacją X.
Wszystko przecież już było,
dla nas nie zostało nic.

Ciebie nazwę Nihil
z generacji X.
Słowa się zużyły,
wszelki ich urok znikł.

O sobie powiem Nokturn,
o generacji X -
rola nasza jest wtórna,
więc wykrzycz imię Nokturna.

Nic nam już nie pozostało,
żyjemy w X generacji.
My głodni, słów nam mało
by mówić o degradacji.

Na własnych truchłach i śmieciach,
w X generacji żyjemy,
patrząc na przeszłe stulecia
zbyt wiele przez to czujemy.

Człowiek jest nazbyt dumny,
ślepy, gdy własną zgubę buduje,
skreśl przed nim słowo rozumny,
nim wszystko doszczętnie zrujnuje.

Chciałbym być na zło znieczulony,
niech nikt nie płacze na ulicach,
mózg przez popęd ograniczony -
to nie ulga, to znieczulica.

Instrukcja działania
miała nam przyjść z nieba,
nie do rozczytania,
język nie ten co trzeba.

My nie jesteśmy nieczuli,
my przecież wiemy lepiej,
to przecież ludzie zatruli
naszą przepiękną planetę.

Zabierz mnie do krainy snów,
tam zaczniemy wszystko od nowa,
pełnią się stanie każdy nów,
w Twoich ramionach się schowam.

Ewolucja tak bardzo ślepa,
znamy przeszłość - wiek za wiekiem,
jeśli ciągle rzucamy się w przepaść
to nie chcę się zwać człowiekiem.

Głupota nieskończona,
hipokryzji legowisko,
to generacji X imiona,
i to już wszystko.

niedziela, 26 czerwca 2016

Panaceum

Panaceum

Ja jestem prochem
dziełem Adama
rozwiewanym przez Twoje słowa
tylko marnym prochem
i niczym więcej
dla Ciebie moje słowa są niczym
wykrzycz mi w twarz że nie istnieję
dla Ciebie jestem niczym

Ty jesteś pyłem
moim magicznym pyłkiem księżycowym
nic nie znaczącym
nie żyjącym
rozsypywanym przez lekki podmuch wiatru
mieniącym się w blasku księżyca
panaceum które chcę wciągnąć jak narkotyk
dla mnie Twoje słowa są wszystkim
wykrzyczę Ci w twarz że nie istniejesz
dla mnie jesteś wszystkim

A ja czuję się wolny
wyzwolony i spokojny
wyzwolony z niewoli
opuszczony przez życie
i przeraźliwie pusty
szczęśliwy na moment
a mój wszechświat się kurczy

Uspokój się uwolnij się
rozłóż skrzydła na wiatr
wznieś się ku świetlistej tarczy
lśniącej srebrnym pyłem

Ukoi się uduś się
połknij przełyk na wznak
odejdź od świata złego
roztaczającego zapach zwłok

Rozpuść mnie tak jak cud
zamień diament w zwykły lód
wodę w wino wino w krew
obliż krew z mych łydek

Zapadam się
rozpadam się
moje wnętrze nie jest gównem
trocinami czy śluzem
i nie będę hodował słoni
Ja jestem Bogiem i Panem
Twoim władcą królem królów
sługo całuj pierścień Pana
spójrz na boskie nogi władcy
nieskalane zimnym ostrzem
oddaj to co mi zabrałeś
ulecz ratuj pomóż ożyw

Upadam znów
podnoszę się
moje ja nie jest złotem
ja jestem szmatą
prochem i potworem
Twoją skazą na duszy
dajże spojrzeć chociaż na Cię
dotknij mnie krwawą blizną
popraw swoje imię
dam Ci wszystko za wszystko
nie rób nic tylko przybądź

Smak tabletek kusi kusi
biały proszek zbałamuci
otwórz swoje dziwne wnętrze
uwolnij duszę jak najprędzej

Rozpuść siebie w wodzie wodzie
połknij otchłań świadomości
zamknij problem zamknij problem
umysłowi opuść wodze

Dotknij nieba dotknij nieba
obij organ o wątrobę
odpuść sobie odpuść sobie
zasmakuj w kurczliwym wszechświecie