Na krzyż mi krzycz
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu by nie było posłuchu.
Tylko jedno istnienie spoczywa w nieprzebranej ciemności i ciszy.
To tylko moja głowa pozostawiona bez słowa, przy życiu.
I poza moją głową, ciemnością i ciszą nie ma już niczego.
Tylko jedna wiązka światła pozwalająca mi mówić.
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu by nie było posłuchu.
Krzycz do mnie, krzycz mi, tak bardzo chcę to usłyszeć.
W krzyżowym ogniu tego krzyku chciałbym się rozproszyć.
W krzyżowych falach dźwiękowych nie zrozumieć ani słowa.
Na krzyż mi krzycz, tak bardzo tego potrzebuję.
Z wyżu twoich warg do moich uszu niech płynie dźwięk.
Z wiatrem fal niech się skrapla echo twoich słów.
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu.
Chociaż ja wcale nie usłyszę, nie zrozumiem.
Dźwięk opadnie chociaż dotrze, ja nie umiem.
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu by nie było posłuchu.
Ukrzyżowane melodie niech wyją z rozpaczy, nie słyszę.
Rycz dla mnie jak najgłośniej, przerwij ciszę.
Na krzyż mi krzycz, bo bezpośrednio nie potrafisz.
Równoległe dźwięków fale zaginają przestrzeń.
Odbijają się od myśli ciszy i gasną choć nie chcą.
Na krzyż mi krzycz, niech bębenki mi drgają.
Niech zaleje mnie tsunami decybeli, chcę powodzi.
Utopienia mej głowy w tembrze pogodowym.
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu by nie było posłuchu.
Głośniej mów, bo ja słyszę tylko cichsze dźwięki.
I tylko takie dźwięki dźwięczą długotrwale w ciszy.
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu, na mnie się nie liczy.
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu by nie było posłuchu.
Tylko to się liczy, nasz krzyż płynący wiatrem na ulicy.
Przekłucie głuchych zmysłów każdym mocnym głosem.
Na krzyż mi krzycz, śpiewaj mi pieśni, mi krzycz.
A na przekłutym uchu zawieś chmurę burzową.
Która przepłynęła z wyżu twoich warg, na skargę.
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu by nie było posłuchu.
Zlewajcie się wszechświaty, ja nie zaginę, ja przetrwam, ja żyję.
Ja już po śmierci, tylko głową w ciemności istnieje.
Na krzyż mi krzycz, by mnie wyzwolić od strachu.
Do niżu moich uszu by pokonać swój lęk.
By nie było posłuchu, ja nie chcę już nic.
Po prostu na krzyż mi krzycz.
Na krzyż mi krzycz do niżu moich uszu by nie było posłuchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz