sobota, 11 czerwca 2016

Czarny pies

Czarny pies

Rozdwojenie jaźni
przez kopulację wyobraźni.

Czarny pies usiadł mi na piersi,
więc teraz się boję, nie mogę oddychać.
Cieniem swoim przykrył mój sens i moje znaczenie.
Ale to bez znaczenia gdy znów jestem w cieniu.

Czarny psie, nie jedz mnie.
Psie czarny, nie rób ze mnie karmy.

Zaszczekał moje myśli i teraz jestem niczym.
Od głosu gardłowego sens zatracam.
Wyciem do księżyca teraz tylko jestem.
Martwym dźwiękiem wieczoru i niczym więcej.

Czarny psie, zostaw mnie.
Psie czarny, czemu jestem marny.

Ogonem zmiótł moje serce. I nie mam uczuć.
Pustką zionie moje wnętrze, chodź psie.
Nie jestem drewniany, ale schronienie ofiaruję.
W środku przecież teraz tylko pustkę mam.

Czarny psie, boję się.
Psie czarny, wieczór taki parny.

Przed lękiem nie klęknę i też nie ucieknę.
Życie tymczasem ciągle jest piękne.
Lecz ja jestem we mgle i krztuszę się, duszę.
Więc weź psa na smycz i zakończ katuszę.

Nie oddam go do schroniska,
czarną ciecz będę chełpił wprost z pyska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz