Panaceum
Ja jestem prochem
dziełem Adama
rozwiewanym przez Twoje słowa
tylko marnym prochem
i niczym więcej
dla Ciebie moje słowa są niczym
wykrzycz mi w twarz że nie istnieję
dla Ciebie jestem niczym
Ty jesteś pyłem
moim magicznym pyłkiem księżycowym
nic nie znaczącym
nie żyjącym
rozsypywanym przez lekki podmuch wiatru
mieniącym się w blasku księżyca
panaceum które chcę wciągnąć jak narkotyk
dla mnie Twoje słowa są wszystkim
wykrzyczę Ci w twarz że nie istniejesz
dla mnie jesteś wszystkim
A ja czuję się wolny
wyzwolony i spokojny
wyzwolony z niewoli
opuszczony przez życie
i przeraźliwie pusty
szczęśliwy na moment
a mój wszechświat się kurczy
Uspokój się uwolnij się
rozłóż skrzydła na wiatr
wznieś się ku świetlistej tarczy
lśniącej srebrnym pyłem
Ukoi się uduś się
połknij przełyk na wznak
odejdź od świata złego
roztaczającego zapach zwłok
Rozpuść mnie tak jak cud
zamień diament w zwykły lód
wodę w wino wino w krew
obliż krew z mych łydek
Zapadam się
rozpadam się
moje wnętrze nie jest gównem
trocinami czy śluzem
i nie będę hodował słoni
Ja jestem Bogiem i Panem
Twoim władcą królem królów
sługo całuj pierścień Pana
spójrz na boskie nogi władcy
nieskalane zimnym ostrzem
oddaj to co mi zabrałeś
ulecz ratuj pomóż ożyw
Upadam znów
podnoszę się
moje ja nie jest złotem
ja jestem szmatą
prochem i potworem
Twoją skazą na duszy
dajże spojrzeć chociaż na Cię
dotknij mnie krwawą blizną
popraw swoje imię
dam Ci wszystko za wszystko
nie rób nic tylko przybądź
Smak tabletek kusi kusi
biały proszek zbałamuci
otwórz swoje dziwne wnętrze
uwolnij duszę jak najprędzej
Rozpuść siebie w wodzie wodzie
połknij otchłań świadomości
zamknij problem zamknij problem
umysłowi opuść wodze
Dotknij nieba dotknij nieba
obij organ o wątrobę
odpuść sobie odpuść sobie
zasmakuj w kurczliwym wszechświecie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz