niedziela, 19 czerwca 2016

Ból, szarość i rzyganie

Ból.
Ból wszystkich jaskrawych plakatów. Ich czarne rany białego papieru zalane gęstą farbą.
Ból jaskrawości przytłumiającej emocje, ból barw zabija prawdę.
Ból przerostu formy nad treścią. Ból zakłamania w prawdzie. Ból przeżycia ze skutkiem śmiertelnym.
Ból opadających liści pozbawionych chlorofilu. Wypchanych karotenem.
Ból pękniętych płyt chodnikowych. Ból odciętych kocich łbów.
Ból rodzinnych mieszkań przepełnionych rodzinami. Ból niezrozumienia i przeinaczenia.
Ból ograniczenia anaforyczną formą treści. Ból jasnego światła. Ból prostoty, monotonii, chromatyzmu.
Ból braku panaceum. Ból utopii, krainy czarów, ideałów, doskonałości, perfekcji? Nie.
Ból papierosowego dymu.
Ból.

Szarość.
Szare kredowe mury. Ich pęknięcia wchłaniają bure pyły milczących miast.
Szare cegły i zapachy w nozdrzach, zapachy ludzkich wydzielin i pożywienia. Szare.
Szare wnętrza, spłycone, zatracone, odcięte, marnie rosnące nie w tym kierunku.
Szare kolorowe trampki i szare niebieskie dżinsy. Szare myśli kłębiące się w głowach.
Szare smutki i szare radości. Szare kory zasypiających przy szumie opadających liści drzew.
Szare blaski pośród snów. Szare tory tramwajów. Szare białe kartki z szarymi czerwonymi marginesami.
Szare szarości. Szarości nad szarościami i wszystko szarość.
Szare nuty i szare melodie. Szare, niemrawe dźwięki z trudnością artykułowane poprzez wargi.
Szare od dymu wargi. Szare od oczu kredki. Szare uszy wewnętrzne, stare i starte.
Szary papierosowy dym.
Szarość.

Rzyganie.
Rzygam kolorowymi jak ja plakatami, one rzygają swoim tuszem na chodnik.
Rzyga jaskrawość niemrawym szeptem wydzielin ludzkich i spalin.
Rzygają drzewa obumierającymi liśćmi by zgnić i zbutwieć i nawozić smrodem.
Rzygają koty swoimi odciętymi głowami prosto pod nogi ślepych przechodniów.
Rzygają rodziny przepełnionym wspomnieniami, uczuciami, bla, domem.
Rzygam formą i treścią, i światłem, kontrastem, określeniem, słowem, myślą.
Rzygam waszymi ideałami i poglądami, rzygam wami.
Rzygam szramami monet na szarych bolesnych kamieniach. Rzygam.
Rzygam waszym jedzeniem, które rzyga wami i waszym oddechem, rzygają.
Rzygacie waszymi wnętrzami by je spłycić, dopasować i marudzić na zawsze bez końca.
Rzygacie swoimi butami i spodniami mokrymi od waszych ukrywanych łez.
Rzygacie myślami, by nie zawracać sobie głowy, by było po staremu, dobrze.
Rzygacie biletami, ulotkami, karteczkami, by zaśmiecać drogi do domu zbłąkanym kotom.
Rzygacie tuszem, duszą, śmieciami, liśćmi, biciem dzwonów, liczbami, okresem, krwią, dymem.
Rzygacie bólem i szarością. Dźwiękiem, ciszą, ciemnością, wargami, oczami, uszami, odbytem.
Rzygamy papierosowym dymem.
Rzyganie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz